Prywatna emerytura alternatywą dla ZUS-u?
Nasza aktywność zawodowa kiedyś dobiegnie końca. Oznacza to, że przejdziemy na tzw. emeryturę. Naszym źródłem utrzymania nie będzie praca, tylko oszczędności. Te ostatnie trzeba jednak zgromadzić. Można to robić w ZUS, jednak nie wydaje się to najlepszym pomysłem. Dlaczego?
W ZUS nic nie jest pewne
Problem w tym, że składki, jakie są nam odciągane z pensji na ubezpieczenie społeczne, to w rzeczywistości podatek. Niby są to nasze oszczędności na jesień życia, ale tak naprawdę odłożone w ZUS pieniądze nie należą do nas. To tylko zapisy na dyskach twardych komputerów. Rzeczywiste pieniądze wydawane są na bieżące świadczenia, czyli obecnie żyjących emerytów i rencistów.
Nikt nie da nam gwarancji, że gdy osiągniemy wiek emerytalny, będziemy otrzymywać należne świadczenia. Jeśli już zostaną nam wypłacone, to nie w takiej wysokości, w jakiej oczekujemy. Innymi słowy: emerytura z ZUS być może będzie, ale na głodowym poziomie.
Dlaczego? Sprawa jest prosta. Wszystko zależy od demografii. Im więcej będzie ludzi w wieku produkcyjnym (tacy odprowadzają składki), tym większa będzie pula do podziału. Tak działa umowa społeczna.
Sęk w tym, że z różnych powodów ZUS jest niewydolny i ciągle brakuje mu pieniędzy, więc musi być dotowany przez budżet (podatników). Żeby się od tego uniezależnić, należy samemu odkładać na starość. Można to robić na wiele sposobów – w sposób zorganizowany lub nie.
Istnieje kilka systemowych rozwiązań, które umożliwiają zebranie dodatkowego kapitału na emeryturę. Chodzi o III filar. Obejmuje on pracowniczy program emerytalny (PPE), indywidualne konto emerytalne (IKE) oraz indywidualne konto zabezpieczenia emerytalnego (IKZE).
Wszystkie te formy odkładania są dobrowolne. Wszystkie mają pewne zalety. Przykładowo środki zgromadzone na IKZE są zwolnione z podatku Belki (19 proc.). Dodatkowo wpłaty na to konto można odliczyć od podatku.
Anna Sobczak, mistrzyni szachów i autorka bestsellerowej powieści inspirowanej moimi podróżami po Azji. Doktorantka psychologii na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie badam wpływ muzyki na ludzkie emocje. W weekendy jestem wolontariuszką w schronisku dla zwierząt, gdzie uczę się cierpliwości i empatii. Moja pasja do tanca flamenco doprowadziła mnie do Hiszpanii, gdzie zdobyłam tytuł mistrza regionalnego. W życiu kieruję się zasadą, że każde doświadczenie jest lekcją, która kształtuje naszą duszę.